— Jak to został porwany? —
zapytałam z niedowierzaniem. Spojrzałam na Harry’ego, który był tak samo jak ja
zaskoczony słowami Dracona Malfoya.
Siedzieliśmy w salonie naszego
dawnego wroga i prowadziliśmy prawdopodobnie najdziwniejszą rozmowę w życiu. Jednak nie
było innego wyjścia, skoro pragnęliśmy poznać prawdę. Nie wiedziałam tylko, co
dzieje się w głowie Draco. Albo udawał, albo naprawdę się zmienił odkąd
widziałam go po raz ostatni. Obiecałam sobie, że zaraz po zakończeniu tego
spotkania muszę porozmawiać z Ginny. Zżerała mnie ciekawość. Nie mogłam
uwierzyć, że mężczyzna ma wydawnictwo działające również w świecie mugoli.
Zobaczyłam, jak Ślizgon wzdycha i
pociera twarz dłońmi. Dopiero teraz zorientowałam się, że wygląda na
wykończonego – miał podkrążone oczy i siedział przygarbiony. Dzisiejszy dzień
musiał być dla niego trudny.
— Najlepiej będzie, jeżeli
opowiem wam wszystko od początku. Tylko tak zrozumiecie całą sytuację i być
może zgodzicie się mi pomóc. Nie będę ukrywał, że właśnie na to liczę —
odpowiedział chłopak, patrząc na nas smutnym wzrokiem. Draco chce naszej
pomocy? Coś tu śmierdzi.
— W takim razie zamieniamy się w
słuch — powiedział Harry, chcąc zachęcić Malfoya do mówienia. W końcu. Oboje
się już niecierpliwiliśmy i pragnęliśmy poznać rozwiązanie tej zagadki.
— Dwa lata temu udało się pokonać
Voldemorta. Sądziłem, że wraz z jego upadkiem zakończą się wszystkie moje
problemy. Niestety było zupełnie inaczej. Najpierw proces ojca, później mój.
Mama wszystko bardzo przeżywała, w szczególności brak męża, który w końcu po
tylu latach postanowił stworzyć normalną, kochającą się rodzinę. — W oczach
Dracona ujrzałam ból, a jednocześnie pragnienie bliskości. Malfoy i bliskość?!
— Kontynuuj — poprosił Harry,
gestykulując dłońmi. Nachylił się w stronę mężczyzny, a ramiona oparł na kolanach.
— Wszystko zmieniło się, kiedy on
wrócił — rzekł Ślizgon, bawiąc się swoimi palcami u rąk.
— On? — zapytałam, patrząc na
niego uważnie. — Kogo masz na myśli?
— Kasjusza. Kasjusza Malfoya
— odpowiedział, a ja spojrzałam na mojego przyjaciela z szeroko otwartymi
oczami. Nigdy nie słyszałam o tym mężczyźnie. Przecież Draco nie miał
rodzeństwa, a o innych żyjących potomkach rodu Malfoyów nikt nie wiedział.
— Kim jest ten mężczyzna? —
spytał Harry, patrząc prosto na chłopaka.
— Chyba nie chcesz mi powiedzieć,
że masz brata, Malfoy? — zapytałam, zanim Ślizgon zdążył odpowiedzieć na
pytanie Pottera.
— Nie, to nie mój brat, lecz
kuzyn, o którego istnieniu wie tylko kilka osób — odpowiedział zachrypniętym
głosem. Ze stołu wziął szklankę i nalał sobie do niej wody. Kiedy już się
napił, kontynuował swoją wypowiedź. — Mój ojciec miał brata Wiktora, który poważnie
zachorował, kiedy miał dwadzieścia pięć lat. Nie było go stać na kosztowne
leczenie. Zwrócił się o pomoc do mojego taty, ale ten w obawie przed dziadkiem
odmówił. Wkrótce stryj zmarł. Jego syn Kasjusz miał wtedy zaledwie cztery lata.
Gemma – żona Wiktora – nigdy nie była, delikatnie mówiąc, lubiana przez
członków naszej rodziny, ponieważ była szlamą. Wszyscy uważali, że brat taty splamił
honor rodziny Malfoyów. Dziadek wydziedziczył go i usunął z drzewa
genealogicznego. Jakimś cudem wszyscy zapomnieli, że kiedykolwiek należał do
naszego rodu.
Razem z Harrym siedzieliśmy na
kanapie jak spetryfikowani. Poznaliśmy historię Malfoyów, o której nikt nie
wiedział. Kasjusz wychowywał się bez ojca – Potter doskonale znał to uczucie.
Spojrzałam na przyjaciela. Patrzył prosto na Dracona. Byłam ciekawa, co się
teraz dzieje w jego głowie.
— Powiedzmy, że wierzymy w
istnienie twojego kuzyna — powiedziałam — ale jaki to ma związek ze zniknięciem
twojego ojca?
— Kasjusza wychowała matka, która
nie posłała go do Hogwartu. Całą winą za śmierć męża obwiniła swojego szwagra.
Pragnęła zemsty. Wpoiła w syna, że jesteśmy okrutni i nie zasługujemy na
litość. Ostatni raz widziałem go na ulicy Pokątnej, kiedy miałem może
czternaście lat. Kuzyna rozpoznałem bez problemu, całą urodę odziedziczył po
matce. Czarne włosy i oczy ciemne jak noc. Był niezwykle tajemniczym
człowiekiem. Zapewniam was, że nie ucieszył się na mój widok. Poprzysiągł zemstę
na rodzinie Malfoyów. Jednak było coś, o czym nie wiedział – tata co miesiąc
przesyłał jego matce pieniądze, łożył na jego utrzymanie. Oczywiście robił to w
największej tajemnicy. Nawet Gemma nie wiedziała, od kogo są te podarunki.
Cierpiał po śmierci brata i miał wyrzuty sumienia. Nigdy nie wybaczył sobie
tego, że uległ ojcu. Owszem, miał swoje przekonania związane z czystością krwi,
ale Kasjusz był jego bratankiem. Nie mógł się zachować inaczej. Wkrótce chłopak
razem z matką uciekli z Wielkiej Brytanii. Pewnie się domyślacie dlaczego.
Powrót Voldemorta. Gemma była brudnej krwi. — Wzdrygnęłam się, słysząc te
słowa, które przywołały straszne wspomnienia. — Nie mogła tu zostać, jeżeli
chciała przeżyć — dokończył Draco.
Kobieta musiała uciekać z powodu
swojego statusu krwi. Wiedziałam, co czuła.
— Sądzisz, że to on porwał
twojego ojca? — zapytał Harry, patrząc uważnie na Ślizgona.
— Ja to wiem — odpowiedział
Malfoy i wstał z kanapy. Podszedł do kominka, nad którym wisiał portret
uwieczniający Draco i jego rodziców. Dopiero teraz dotarło do mnie, że obraz
nie jest magiczny. Postacie znajdujące się na nim stały w bezruchu. To dziwne, pomyślałam.
Zwłaszcza, że przedstawiał członków szlachetnego rodu czarodziejów, którzy od
pokoleń zarzekali się co do czystości ich krwi. Jak się okazało, nawet
Malfoyowie nie dochowali „czystości”.
— Kto go namalował? — spytałam,
stając obok czarodziejskiego arystokraty. Intrygowały mnie zmiany w zachowaniu
Dracona. Wydawało mi się, że wydoroślał. Już nie był tym samym napuszonym
nastolatkiem, którego zapamiętałam z Hogwartu. Oczywiście sarkazm wciąż
towarzyszył jego wypowiedziom, ale mówił zdecydowanie ciszej i wolniej –
bardziej dostojnie. Przestał się ubierać na czarno, teraz zakładał eleganckie
stroje, które sprawiały, że był jeszcze bardziej przystojny. Chwila, czy ja pomyślałam,
że jest przystojny?
— Mugol, który mieszka w
pobliskiej wiosce. Śmierciożercy zabili jego żonę. Został sam z trójką dzieci.
Zapłaciłem mu za niego ogromną sumę pieniędzy. Zapewniam cię, że teraz stać go
na to, aby wiódł spokojne życie bez pracowania gdziekolwiek.
Tym Draco powalił mnie już kompletnie.
Dobroczynność z jego strony była dla mnie czymś, czego się w ogóle nie
spodziewałam. Czy Malfoy zaczął się kierować w życiu także sercem? I od kiedy
Ślizgon pomaga mugolom?!
— Naprawdę myślisz, że to Kasjusz
porwał twojego ojca? — zapytałam, wracając do głównego tematu naszej wizyty.
— Kiedy tylko powiedzieliście, że
tata uciekł z Azkabanu, wiedziałem, że coś jest nie tak — odpowiedział. —
Teleportowałem się w pewne, powiedzmy, szemrane miejsce. Tam spotykają się
dawni zwolennicy Voldemorta. Nie zareagowali optymistycznie na mój widok, ale
rozmowa z kilkoma osobami uświadomiła mi, że nie mają nic wspólnego ze
zniknięciem ojca. Jeden z nich powiedział coś, czego obawiałem się od dawna –
pewien młody mężczyzna szukał Lucjusza Malfoya. Kiedy opisał go, nogi ugięły
się pode mną. To mógł być tylko Kasjusz.
— Czekaj, powiedziałeś, że on
nigdy nie chodził do magicznej szkoły. W takim razie skąd u niego tak wielka
moc, aby porwać jednego z lepiej strzeżonych czarodziejów z Azkabanu? —
zapytałam.
— Jego matka była niezwykle mądrą
i potężną czarownicą. Zresztą powinnaś o niej słyszeć, Hermiono. — Kolejny raz
zwrócił się do mnie w ten sposób. O co mu chodziło? Próbował się podlizać?
— Jakie było jej panieńskie
nazwisko? — zapytałam, ignorując to, że powiedział moje imię zamiast nazwiska
czy obelgi.
— Vane. Nazywała się Gemma Vane —
powiedział, a ja poczułam, jak kolejny raz szczęka opada mi do samej podłogi.
Matka Kasjusza była mi doskonale znana.
— Kim była ta kobieta? — spytał
Harry. Nie zdziwiła mnie jego niewiedza. Zawsze był pochłonięty głównie
ściganiem Śmierciożerców, Quidditchem i Ginny.
— Jednym z najlepszych
uzdrowicieli w historii. Osiągnęła bardzo wiele w Stanach Zjednoczonych,
zreformowała ich system leczenia, stworzyła wiele eliksirów, które obecnie są
wykorzystywane w szpitalach na całym świecie. Malfoy ma rację, nazywając ją
potężną — odpowiedziałam, patrząc na mojego przyjaciela.
— Skoro była uzdrowicielem, to
dlaczego sama nie próbowała wyleczyć Wiktora? — zapytał Potter, kierując swój
wzrok w stronę Dracona, który obecnie stał tuż obok mnie. Zdecydowanie za
blisko, dlatego zrobiłam mały krok w bok. Malfoy spojrzał na mnie ukradkiem,
zanim odpowiedział Harry’emu.
— Z tego co wiem, została
uzdrowicielem dopiero po śmierci męża, ale nie mam pojęcia, czym zajmowała się
wcześniej. Musielibyście zapytać mojej matki — powiedział.
Zapadła cisza. Po minie Harry’ego
widziałam, że intensywnie myśli, podobnie jak ja. Próbowałam sobie wszystko ułożyć w głowie, ale
okazało się to niezwykle trudne. Kasjusz, kuzyn Draco, tak jak jego matka, obwinia
Lucjusza za śmierć swojego ojca. Pragnąc zemsty, porywa starszego Malfoya z
Azkabanu. Pytanie brzmi: Po co? Chce go zabić? Torturować?
Spojrzałam na Dracona, który z
powrotem usiadł na kanapie i zakrył twarz dłońmi. Był zmęczony, zresztą nie
tylko on. Ja sama byłam wykończona. Jednak wiedziałam, że to nie koniec
wieczoru.
— Napisałeś na kartce, że w
ministerstwie jest szpieg. Kogo masz na myśli? — zapytałam wprost, patrząc
Malfoyowi w jego szare oczy.
— Nie powiedzieli mi, kim jest. O
szpiegu dowiedziałem się przypadkiem, szukając wiadomości o ojcu, natomiast co
do podsłuchu, to nie mam pewności — odpowiedział — ale mogę się postarać zdobyć
więcej informacji. Jednak coś za coś.
— Stary Malfoy wraca, już myślałem,
że jesteś chory czy coś — zaśmiał się Potter. Uśmiechnęłam się na słowa
przyjaciela. Zdecydowanie Draco zachowywał się dziwnie. Może się zakochał?
Przegoniłam szybko tę myśl z głowy i spojrzałam na Ślizgona, czekając na to, co
powie.
— Pomożecie mi odnaleźć mojego ojca,
ale bez udziału ministerstwa — powiedział, wstając z kanapy. Ruszył w moją
stronę, co bardzo mnie zaskoczyło. — Proszę — dodał, patrząc mi w oczy. Nie
mogłam oderwać od niego wzroku. Poczułam, jak całe moje ciało przechodzą
dreszcze wywołane jego przeszywającym spojrzeniem. Miał piękne, szare oczy, w
których ujrzałam ogromny smutek, ale i determinację. Wreszcie po kilku
sekundach, które dla mnie trwały wieki, zwrócił się w stronę Harry’ego.
— Jak możemy to zrobić? Jestem
szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Współtworzę ministerstwo
— stwierdził Potter, również podnosząc się z kanapy.
— Im mniej osób będzie wiedzieć o
tym, że mi pomagacie, tym lepiej. Zwiększy się prawdopodobieństwo odnalezienia
Kasjusza, a tym samym mojego ojca — powiedział Malfoy, stając naprzeciwko
mężczyzny. Widziałam, jak tworzą się zmarszczki na jego czole, musiał
intensywnie myśleć. Sprawa była niejasna, pełna wątpliwości.
— Pomożemy ci odnaleźć Lucjusza —
odrzekł po dłuższej chwili Harry — ale muszę wtajemniczyć w to jeszcze kilka
innych osób. W ten sposób zwiększymy pole działania i nasze możliwości. A ty
zdobędziesz informacje dotyczące szpiega w ministerstwie. I pamiętaj – twój dom
wciąż będzie pod obserwacją, także jeden fałszywy krok wystarczy, abym przestał
być dla ciebie miły.
Nie byłam przekonana co do
słuszności decyzji podjętej przez Pottera. Nie ufałam Malfoyowi. Może gdyby
wciąż zachowywał się nieuprzejmie i złośliwie, ale nie, on był grzeczny
i poprosił nas o pomoc. Poprosił! Malfoy!
— Zgoda — powiedział Draco i
uścisnął dłoń mojego przyjaciela.
Będziemy mieli kłopoty, czułam
to.
*
— Poprosił was o pomoc?! —
krzyknęła Ginny siedząca razem ze mną na sofie w domu jej i Harry’ego. Po
wojnie Potter wrócił na Grimmauld Place i razem ze swoją dziewczyną
wyremontowali budynek, który chłopak odziedziczył po swoim ojcu chrzestnym –
Syriuszu.
— Tak! I na dodatek był dla nas
cholernie miły, rozumiecie? — powiedziałam, gestykulując ręką.
— To niewiarygodne —
stwierdził Ron. On i Harry zajmowali dwa fotele po przeciwnej stronie stolika
kawowego. W rękach trzymali butelki piwa kremowego. Był już późny wieczór, a ja
i Potter niedawno wróciliśmy z posiadłości Dracona Malfoya.
— Co zamierzacie? Pomożecie mu? —
dopytywała rudowłosa dziewczyna, patrząc na mnie i swojego ukochanego.
— Obawiam się, że nie mamy wyboru
— odpowiedziałam z niechęcią w głosie. Tylko w ten sposób mogliśmy rozwikłać tę
zagadkę i dotrzeć do byłych śmierciożerców. Wiedziałam, że Harry’emu bardzo na
tym zależy. Zresztą nie tylko on pragnął, aby w końcu dosięgła ich
sprawiedliwość. Wszyscy dążyliśmy do utrzymania pokoju na świecie.
Spoglądałam na moich przyjaciół i
zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie bez nich. Ginny była dla mnie
młodszą siostrą, której nigdy nie miałam. Nauczyła mnie wielu rzeczy, między
innymi wytrwałości. Wprowadziła mnie w kobiecy świat. Pokazała, że istnieje coś
więcej niż tylko książki i nauka.
Ron udowodnił mi, że można
pokonać swoje lenistwo – oczywiście nie zawsze. Co za dużo, to nie zdrowo! Denerwował mnie,
ale też rozśmieszał. Wyedukował w grze w szachy – a przynajmniej tak mu się wydawało.
Wciąż miałam trudności z polubieniem tego sportu. Mimo naszego rozstania,
zawsze mogłam na niego liczyć.
Harry był moim bohaterem. Nigdy
nie powiedziałam mu, jak bardzo go podziwiam. Nie miał rodziny, a jako dziecko
musiał się zmierzyć z potężnym czarnoksiężnikiem, który pragnął go zabić.
Bardzo się zmienił przez te dwa lata od zakończenia bitwy o Hogwart. Zapuścił
brodę, został szefem jednego z ważniejszych departamentów w ministerstwie.
Wyglądał bardziej męsko niż kiedykolwiek. Ale zmiany nie dotyczyły wyłącznie
wyglądu – Harry wydoroślał i spoważniał. Oczywiście dalej śmieszkował z Ronem,
jednak teraz inaczej patrzył na świat.
Wszyscy troje odmienili moje życie
na lepsze. Byli dla mnie rodziną. Gdyby wojna sprawiła, że któregoś z nich by
zabrakło…
Potrząsnęłam głową, odganiając
złe myśli i z powrotem włączając się do rozmowy.
— Pomożemy mu, a wy nam —
powiedział Harry. — Rozwiążmy wspólnie tą zagadkę jak za dawnych, szkolnych lat
— zaśmiał się.
— Zróbmy to! — zgodziła się Ginny
z szerokim uśmiechem na twarzy. Wiedziałam, że była podekscytowana. Lubiła,
kiedy się coś działo, a od kilkunastu miesięcy poświęcała się głównie w domu i
grze w Quidditcha. Pragnęła odmiany.
Wszyscy spojrzeliśmy na jej
brata, który się nie odezwał.
— Masz wątpliwości, Ron? —
zapytałam, spoglądając na niego ze smutkiem.
— A ty nie, Hermiono? —
odpowiedział pytaniem na pytanie, nie uśmiechając się, Na jego twarzy zagościł
grymas dezaprobaty, którego wyjątkowo nie lubiłam. Czułam się, jakbyśmy znowu
byli razem i jakbym przekroczyła kolejną wyimaginowaną granicę.
— Wszystko to jest pełne
wątpliwości. Ja sama je mam. Nie ufam Malfoyowi i wątpię, by to się prędko
zmieniło. Po tylu latach w Hogwarcie, kiedy traktował nas jak śmieci, to
normalne. Jednak mam wrażenie, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia i szczerze
wyraził pragnienie uzyskania pomocy w odnalezieniu ojca. Może warto nie patrzeć
w przeszłość i znaleźć Lucjusza Malfoya? Poza tym obiecał nam, że dowie się,
kto jest szpiegiem w ministerstwie, a to jest niezwykle ważne — powiedziałam,
patrząc prosto w jego niebieskie oczy, którymi kiedyś byłam tak bardzo
zauroczona. Wciąż miałam wrażenie, że zagląda nimi głęboko w moją duszę. Dawniej
nie potrafiliśmy dojść do porozumienia, ale od kilku lat przychodziło nam to o
wiele łatwiej.
— Nie wiem — powiedział,
pocierając dłonią twarz. On również się zmienił. Stał się bardzo postawnym
mężczyzną. — Po prostu mam wrażenie, że to kolejna zagrywka Malfoya i skończymy
z palcem w nosie. Jaką mamy gwarancję, że w ministerstwie rzeczywiście jest
szpieg? Może wymyślił to na poczekaniu, żebyśmy mu pomogli? A może jego ojciec
wcale nie został porwany? Uważam, że Draco po prostu odwraca naszą uwagę.
Spojrzeliśmy na siebie. Ron miał
rację. Nikt z nas nie mógł w pełni zaufać Malfoyowi.
— Istnieje rozwiązanie —
powiedziałam, spoglądając na moich przyjaciół. Patrzyli na mnie uważnie.
Czułam, że możemy zapewnić sobie komfortowe położenie w sytuacji za pomocą
jednej małej rzeczy.
— Co masz na myśli? — zapytał
zaciekawiony Harry.
— Veritaserum — odpowiedziałam z
małym uśmieszkiem na twarzy, jakby to było oczywiste.
Betowała: Agrat bat Machlat
Po dość długim czasie powracam z trzecim rozdziałem. Dzieje się? Jak sądzicie, w jaki sposób Hermiona i Harry podadzą Draco veritserum? I jaki naprawdę okaże się Kasjusz Malfoy? Czy to rzeczywiście on porwał Lucjusza? ^^
Zapraszam do komentowania! :D